Miniaturka +18
Witam,
'Największy z błędów'
Sweet
Nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie. Dałam mu całe moje serce, kochałam go, myślałam, że on też mnie kocha, a On... Ehh... Znów wracają wspomnienia, nienawidzę ich. Na początku czułam się winna, myślałam, że ta sytuacja to moja wina, ale teraz myślę inaczej. Może zacznę od początku, tak będzie łatwiej mi się z tym uporać. Tak, zdecydowanie tak. Ostatni raz do tego wracam, od początku do końca.
Wszystko zaczęło się na siódmym roku, po wygranej z Voldemortem. Zaczęliśmy spoglądać na siebie inaczej.. Znaczy on na mnie, bo ja się w nim kochałam od 3 lat... Zaczął mnie adorować, dawać drobne prezenciki, uśmiechał się do mnie za każdym razem jak go widziałam, dawał buziaka w policzek na dzień dobry i na dobranoc... To było miłe uczucie, że komuś na tobie zależy... Po świętach Bożego Narodzenia zaczęliśmy ze sobą chodzić. To było wspaniałe uczucie, wszystkie dziewczyny mi zazdrościły, nie raz myślałam, że mnie zamordują na miejscu... Tak, On stał się prawdziwym mężczyzną, obiektem pożądania, ale ja też nie byłam obojętna chłopcom. Byliśmy najpopularniejszą parą w szkole, wszyscy o nas wiedzieli, wszyscy nam zazdrościli naszej miłości. Czysto krwisty i szlama. Po szkole zamieszkaliśmy razem, On zaczął pracować jako Auror, a ja jako Magomedyk. Wszystko układało się wspaniale, do czasu, aż nie powiodła mu się jakaś misja... Poszedł do pubu i wrócił kompletnie pijany, zaczął krzyczeć, pokłóciliśmy się, On poszedł spać, a ja zostałam w salonie, położyłam się na kanapie i przepłakałam całą noc. Następnego dnia mnie przeprosił, wybaczyłam mu i myślałam, że będzie tak jak dawniej, czyli idealnie. Oczywiście nie było idealnie już nigdy... Coraz częściej przychodził pijany, kłóciliśmy się o wszystko, obarczał mnie winą za niepowodzenia w pracy, mówił, że to przeze mnie mu nic nie wychodzi, że jestem beznadziejną, nic nie wartą szlamą... A ja mu wierzyłam. Zwolniłam się z pracy, czułam się beznadziejnie, bałam się, że przeze mnie ktoś może umrzeć. Kilka dni później poszliśmy do pubu na imprezę z przyjaciółmi. Nigdy nie był w stosunku do mnie, aż tak zaborczy i tak obleśny. Obmacywał mnie przy wszystkich, całował z niespotykaną brutalnością, a gdy chciałam wyjść, skutecznie mnie przytrzymał. Do tej pory mam ślady jego paznokci na nadgarstku... Chwile po tym jak mnie zatrzymał, podszedł do baru i zaczął podrywać jakąś zdzirę, by po chwili ją bezceremonialnie pocałować. Udawałam, ze tego nie widzę, moi znajomi też. Myśleli, że jestem silna, że z nim od razu zerwę. Ale ja nie była silna i go kochałam. Gdy wróciliśmy tego wieczoru do domu, od razu położyłam się spać, On dał mi spokój tego wieczoru i następnego... Na pierwszą rocznice dostałam śliczne limo pod okiem. Gdy On jak zwykle pijany wrócił i zobaczył zastawiony stół, usiadł tylko i zaczął się obżerać, nawet się ze mną nie witając. Widząc to wyszłam z kuchni, zapłakana. Nie pamiętał o naszej rocznicy, to było smutne. Do tej pory mam ciarki gdy przypomnę sobie w jaką wpadł furię, gdy zobaczył, że płaczę. Powiedział, że nie jestem warta jego pamięci, jestem tylko nic niewartą szlamą, podniósł ręka, a później widziałam tylko ciemność. Gdy się obudziłam pod okiem miałam siniaka, a moja głowa pękała z bólu. Nie miałam nawet śmiałości marzyć, ze mnie za to przeprosi... Ale ja wciąż go kochałam.
Pamiętam nasze pierwsze wspólne święta Bożego Narodzenia. Zaprosiliśmy najbliższą rodzinę i przyjaciół. Bawiliśmy się wyśmienicie, znów stał się kochającym chłopakiem, komplementował mnie, jak i wysiłek włożony w przygotowanie kolacji, miałam nadzieję, że tak już pozostanie. Czułam, ze moje serce znów mocniej bije, tylko dla niego... Wszystko skończyło się gdy wyszli goście. To był pierwszy raz od pół roku, gdy nie wypił tyle, żeby nie ustać na własnych nogach. Uderzył mnie w twarz, upadłam na podłogę, a On zaczął mnie kopać po brzuchu, wykrzykując przy tym obelgi skierowane w moją stronę. Wykrzyczał każdy mój błąd dzisiejszej kolacji, począwszy od tego jak ja byłam ubrana, kończąc na tym, że zupa była za słona. Podniósł mnie i rzucił mną o ścianę. Krzyczałam z bólu, łzy już dawno rozmazały mój makijaż, czułam się... Tego nie da się wyrazić słowami... Nawet w takcie wojny, nie czułam się tak koszmarnie jak teraz... A to wszystko przez mężczyznę, którego kochałam. Chyba. Od tamtej pory zaczęłam mieć wątpliwości, czy to co On mówi, aby na pewno jest prawdą. Nie śmiałam jednak wypowiedzieć ich na głos. Zabiłby mnie... Prezentem gwiazdkowym było brutalne pobicie, złamałam przy tym tylko trzy żebra. Był spokój może przez miesiąc, bo to że pił codziennie i wyzywał mnie od najgorszych stało się dla mnie normalne. Przy nim robak był bardziej wartościowy niż ja.
Dwa miesiące po świętach On stracił pracę, a ja nie mogłam wrócić do swojej, bo niby jak miałam usprawiedliwić moje siniaki na całym ciele, których zamiast ubywać, to przybywa... Wiedziałam, że to moja wina, czułam się winna tego, że stracił pracę, a On mnie w tym upewniał, wcześniejsze wątpliwości znikły bez śladu. Utrzymywaliśmy się z moich oszczędności. Wiedziałam, że nie starczy nam to na długo, szczególnie jeśli będzie codziennie wychodził i zalewał się w trupa, w pubie. Powiedziałam mu o tym. Takiej furii jeszcze nie widziałam, w jego oczach. Nigdy. To był najgorszy dzień w moim życiu. Przyciągnął mnie do ściany i zaczął podduszać, zrywając przy tym moje ubrania. Gdy już byłam naga, poluzował troszkę uścisk na moim gardle, tak że mogłam wreszcie zaczerpnąć oddechu. Zaczęłam go błagać o litość, pierwszy raz śmiałam mu się w jakikolwiek sposób sprzeciwić, to rozzłościło go jeszcze bardziej. Pchnął mnie na stół, za wszelką cenę starałam mu się wyrwać, ale on tylko śmiał się ze mnie, po czym mocno uderzył mnie w twarz, przed oczyma zrobiło mi się czarno lecz nie umiałam zemdleć.
- Jesteś tylko brudną, szlamowatą zdzirą. Szarp się dalej podoba mi się to – szeptał mi do ucha, nie zważając na moją rozpacz. – od teraz będziesz moją własną kurwą, szlamciu.
Krzyczałam, gdy zaczął tarmosić moje piersi, a ręce przywiązał mi nad głową za pomocą zaklęcia. Rozpiął swoje spodnie i ściągnął bokserki, zacisnęłam uda nie pozwalając mu zrobić TEGO, ale to go nie powstrzymało. Szybko rozciągnął moje uda i wbił się we mnie mocno i gwałtownie. Zaczął poruszać się szybko nie zważając na nic, jedynie jego przyjemność się liczyła, a ja ? Dusiłam się szlochając z bólu. Miałam ochotę umrzeć. Niczego innego nie pragnęłam jak śmieci. Doszedł we mnie, śmiejąc się przy tym okropnie, gdy ja byłam na skraju szaleństwa z bólu i upokorzenia. Nigdy przez całe moje życie nie czułam się tak upokorzona i tak nic niewarta. Tak się zakończył mój pierwszy akt seksualny.
Co wtedy do Niego czułam ? Nienawiść. Palącą nienawiść, ale też zabójczy strach. Bałam się go, dlatego nie odeszłam. Od tamtej pory gwałcił mnie co najmniej raz w tygodniu.
Dwa miesiące po pierwszym gwałcie poprosił mnie o rękę. A raczej oznajmił, że od dzisiaj jesteśmy zaręczeni, zdziwiłam się gdy dał mi pierścionek. Bardzo się zdziwiłam. Poszliśmy to uczcić z przyjaciółmi, do pubu, w którym jest więcej dziwek niż pozostałych klientów. Kiedy oni świętowali ja przeżywałam żałobę, wiedziałam, że wpadłam w pułapkę, bałam się że nie znajdę z niej wyjścia. Ale ono ukazało mi się szybciej niż myślałam, a dokładnie skierowane we mnie oczy pewnej osoby. Gdy On poszedł tańczyć wraz z naszymi znajomymi ja zostałam sama, widziałam jak On podrywa jakąś kurwę, po czym kieruje się z nią do pokoi, w których robi się tylko jedną rzecz... Wtedy podszedł do mnie człowiek, którego wzrok wcześniej na sobie zobaczyłam, wyciągnął do mnie rękę i kiwnął głową na znak, że mam z nim iść.. Nie umiałam odczytać z jego oczu żadnych emocji, nie wiedziałam, czego może ode mnie chcieć. Ale zaryzykowałam, coś mi mówiło, że mam mu zaufać.
Dwa lata zajęło mu oswojenie mnie. Dwa lata codziennie powtarzał, że jestem piękna, tak żebym znów uwierzyła w siebie. Dwa lata przekonywał mnie, że nie ma brudnej i czystej krwi. Dwa lata, żebym odzyskała siebie. Dwa lata, w których pokochaliśmy się bezgranicznie. Teraz jesteśmy rok po ślubie. Teraz patrzę na mojego męża, który smacznie śpi i wiem, że trzy lata temu podjęła najlepszą z możliwych decyzji, dzięki temu mam rodzinę którą bezgranicznie kocham.
Dokładnie trzy lata temu uwolniłam się od mojego oprawcy.
Dokładnie rok temu wyszłam za mężczyznę mojego życia.
Nazywam się Hermiona Malfoy, jestem żoną Draco Malfoya i matką Scorpiusa.
Moim największym życiowym błędem jest Ronald Weasley, któremu nigdy nie wybaczę tego co mi zrobił.
Po raz ostatni wracam do przeszłości, do Niego – Ronalda Weasleya, który jest moim demonem przeszłości.
Demonem którego właśnie pokonałam.